niedziela, 12 stycznia 2014

IV

Wchodzę do swojego przedziału. Od razu nachodzi mnie ochota na gorący prysznic. Mimo szczerej nienawiści do Kapitolu i wszystkiego co tamtejsze, zawsze marzyłam, żeby znaleźć się w pociągu dla trybutów. A wszystko za sprawą mojej dość dobrej koleżanki z sąsiedztwa- Abby. Gdy miała 17 lat, zgłosiła się na ochotnika i los chciał, że cała i zdrowa w roli zwycięzcy powróciła do domu. Nieraz spotykałyśmy się lub szłyśmy razem do miasta i wtedy opowiadała mi o tym, czego kamery nie mogły zarejestrować. 
Łazienka jest ogromna. Mój mały móżdżek nie może sobie wyobrazić, jak coś tak dużego może znajdować się w z pozoru niezbyt wielkim pociągu. Zrzucam z siebie razistą, zieloną sukienkę i ciskam gdzieś w kąt. Nie mam ochoty rozpuszczać tak idealnie upiętego koka, ale czuję ogromną potrzebę umycia włosów. Ściągam gumkę i brązowe kosmyki opadają nierównomiernie na moje ramiona.
Wchodzę do kanciastego brodzika i ustawiam wodę na 45 stopni z dodatkiem olejku truskawkowego. Uwielbiam truskawki! Nie rośnie ich u nas dużo, toteż ceny nie są zbyt niskie, ale od czasu do czasu Peter pozwala mi na takie rarytasy.
Zazwyczaj to ja zajmuję się gotowaniem i utrzymywaniem czystości w domu, ale nie sądzę, by mi to przeszkadzało. Przez całe życie nauczyłam się wstawać wcześnie rano, gotować, wracać ze szkoły, sprzątać... Codzienna rutyna. A Peter? Tak na prawdę nie mam pojęcia, co robi całymi dniami, kiedy zamyka się w pokoju i ślęczy nad jakimiś notatkami. 
Wychodzę z kabiny i czując powiew chłodu, okrywam  się wielkim, ciepłym ręcznikiem. Na wieszaku wieszaku wisi ubranie - czarne spodnie z przylegającego materiału i szara, metaliczna koszulka. Wkładam niewygodne ciuchy, kiedy rozlega się pukanie do drzwi.
-Panno Rashad! Kolacja! - rozbrzmiewa się głos zza pokoju.
-Już idę! - odpowiadam, wychylając lekko głowę z łazienki, aby był lepiej słyszalny. Czuję lekki ucisk w brzuchu i przypominam sobie, że nic dzisiaj nie jadłam. W moim dystrykcie nie ma zbyt wielu głodujących. Ja nigdy bynajmniej do nich nie należałam, więc nieczęsto zdarzało mi się pozostać na głodzie przez cały dzień. Zazwyczaj prowadzi do tego brak czasu spowodowany napiętym "grafikiem". Teraz jednak, wykąpana i pachnąca, czym prędzej suszę włosy, zaplatam gruby warkocz i idę szybkim krokiem do wagonu restauracyjnego. 
Wchodząc, widzę bogato zastawiony stół, przy którym już siedzi Peter, Terry i Avery. Czuję się dziwnie wśród samych mężczyzn. Zawsze starałam obracać się raczej w towarzystwie dziewczyn, bo lepiej się z nimi dogaduję. A teraz...? Tylko faceci! No pięknie!
-Co tam piękna?- pyta ni stąd ni zowąd Terry. Nie myślę długo. Strzelam mu w twarz mocną lepęi siadam obok Petera.
-Co zrobiłem? -dziwi się i rozmasowuje dłonią opuchnięty policzek.
-Co ci strzeliło do głowy?- odpowiadam pytaniem na pytanie. - Nic do mnie nie mówisz odkąd tu jesteśmy, nawet się dobrze nie poznaliśmy, a ty chcesz mnie pięknować?! - wybucham, a ojczym obejmuje mnie swoim ramieniem.
-I mam na imię Hope... Tak możesz się do mnie zwracać i tylko tak! - kończę. Nakładam sobie w pośpiechu na talerz pierwsze lepsze wielkie mięso i bułki. Do kubka nalewam koktajl truskawkowy i wracam ze wszystkim do swojego pokoju. 
Jestem zła. Stawiam kolację na małym stoliku nocnym i zabieram się do jedzenia. Pochłaniam posiłek w zadziwiająco szybkim tempie.Jak on mógł tak powiedzieć? Czyżby wymyślił taktykę? Przecież wszyscy wiedzę, że nieszczęśliwi kochankowie się już znudzili. Zero oryginalności. Aż mi za niego wstyd. 
-Hope? - rozlega się tubalny głos i widzę, jak drzwi się otwierają. - Możemy pogadać? - nie czekając na moją odpowiedź, wchodzi do pokoju i siada po drugiej stronie łóżka.
-Nie powinieneś tu przychodzić! - stwierdzam, a w moim głosie słychać nutę współczucia dla jego głupoty.
-Chciałem cię tylko przeprosić za to przy stole. - odwracam głowę i patrzę prosto w oczy Terry'ego. - Nie powinienem tego mówić, ale doświadczenie nauczyło mnie, że dziewczyny z reguły lubią takie gadanie. 
-To raczej nie ja - podsumowuję i wciskam do ust wielki kawał wołowiny.
-Tak...- mówi pokornie- Najprawdopodobniej... - opuszcza wzrok i wychodzi z pokoju.
Lekko odwracam głowę, żeby sprawdzić, czy na pewno już go nie ma. Gdy mam pewność, odkładam widelec i padam z rozłożonymi rękami na łóżko. Czyli jednak nie jest tak tępy jak mi się wydawało, chociaż do mądrości mu jeszcze brakuje.  Ale tak sobie myślę, że trochę mi go szkoda. W końcu przyszedł, przeprosił, wytłumaczył. A ja tak szybko go osądziłam, nie czekając na to co powie. Nie! Co to ma być? Już niedługo będę musiała do zabić, nie mogę sobie pozwolić na takie myśli! Nie... Zdecydowanie nie mogę stawiać siebie w roli winnej. Trzeba będzie z nim skończyć. Szybko i skutecznie.

4 komentarze:

  1. cóż, pomysł ciekawy :) jestem ciekawa, jak potoczą się losy Hope, będę śledzić!

    pozdrawiam serdecznie, i zapraszam do mnie :)
    xdemonicole [73-hunger]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + hm, wybacz spam, ale może Cię zainteresuję :)


      Na dożynkach rozpoczynających siedemdziesiąte trzecie Igrzyska Śmierci na trybutkę zgłasza się szesnastoletnia Taylor Cassidy, i nikt właściwie nie ma zielonego pojęcia, dlaczego. Jak powtarza jej mentorka, Elsa Kendrick, dziewczyna nie jest ani ładna, ani silna, ani przesadnie sprytna, i przypuszczalnie, jeśli nie zdobędzie sympatii sponsorów, zginie pierwszego dnia. A Taylor wcale nie uśmiecha się pomysł zdobywania czyjejkolwiek sympatii, szczególnie Kapitolińczyków, którymi jawnie gardzi. Swojej mentorce mówi wprost – nie zgłosiła się po to, aby wygrać igrzyska, tylko, aby uświadomić mieszkańcom Kapitolu, że nie wszyscy będą grali tak, jak im się zagra – nawet w obliczu nieuchronnej śmierci.

      Usuń
  2. Siemka świetna historia, dawno nie czytałam z perspektywy dystryktu pierwszego. Żałuję, że nie opisałaś bardziej jedynki, to bardziej oddałoby klimat ;--;. Uno jedno Hope wydaje się być fajna a Terry chyba też. :3. Chociaż oklepywanie wrogów-kochanków jest już zaoklepane, mam nadzieję, że nie raz nas czymś zaskoczysz. Fajny pomysł z ojczymem mentorem, który, ku mojemu zdziwieniu, ma dobre stosunki z pasierbicą. Dodatkowo opiekunem jest facet a nie babka co jest jakąś nowością xd. Salutuję i pozdrawiam, czekam na cdn :3

    OdpowiedzUsuń
  3. http://kosoglos.blogspot.com/ sorki za spam super blog wpadnij do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń